top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraElka Garbarz- Orzechowska

Bajka z Puszczy Jodłowej


- Ciociu, ciociu, opowiedz bajkę- zażądały dzieciaki w bezśnieżny, pochmurny, czarny, lutowy wieczór.

- Nie ma mowy brzdące, ale mogę wam opowiedzieć prawdziwą historię sprzed lat- roześmiała się ciotka, sadowiąc się wygodnie na dywanie, żeby cała gromadka mogła się wygodnie koło niej ukokosić na poduchach.

„-W dawnych czasach, kiedy na Łyśćcu nie było jeszcze klasztoru, w chramie na górze podtrzymywały święty ogień kapłanki. Zeszła kiedyś po ścieżce, którą teraz nazywają Królewskim Szlakiem, najczcigodniejsza Wiedźma Miłka, do osady, którą teraz zwą Nową Słupią. W chacie bartnika bardzo się ucieszyli z jej wizyty, bo przezwisko „wiedźma” od znajomości rzeczy, ziół, sposobów leczenia dawano, czyli od wiedzy.

- Kochany bracie. Ruszam w bardzo daleką drogę. Niech wasza Kajka siebie, was, pszczół i drzew wypyta, czy chce ze mną iść.

- Ja już teraz wiem, że wszędzie z Wami pójdę- odpowiedziała gorąco dziewczyna.

- Nie tak prędko, zwolnij- roześmiała się Miłka. – Pomyśl, posłuchaj, popytaj. Za pięć dni dasz mi odpowiedź.

- No cóż, córeczko, nigdzie ci bezpieczniej nie będzie, niż przy Widzącej Wiedźmie- poradzili rodzice swojej dziwnej córce, co od dziecka ze zwierzętami i drzewami rozmawiała, zioła na choroby umiała znaleźć, skakała po kamieniach jak sarenka, pływała w wodzie jak rybka.

...

I poszły. Miłka tylko przebrała Kajkę na staruchę i żeby się jeszcze oszpecić pomalowała siebie i ją umiejętnie, tak że bezpieczne za swoją brzydotą przywędrowały aż do miasteczka Betlejem.

- Teraz ty poprowadź- zarządziła staruszka, kiedy się umyły i przebrały.

- Egzaminujecie mnie Miłko?- roześmiała się Kajka

- Nie inaczej. Ty jeszcze raz w życiu tu wrócisz- odpowiedziała, patrząc gdzieś w głąb siebie wiedźma.

Dostojne i teraz piękne kobiety szły pewnie wśród ludzi. Jedna drugą nie pytała skąd znają obcą mowę, jak nie pytały siebie, kiedy nauczyły się rozumieć wiatr i deszcz, zwierzęta i rośliny.

- Tu- z wzruszeniem powiedziała młodsza i była pewna, że się nie pomyliła. Zastały cudną młodą Mamę z chłopczykiem i Tatą. Zdziwienie szybko stopniało i Gospodyni uściskała serdecznie przybyłe, jak bliskie krewne. Po poczęstunku, Miłka wręczyła Rodzicom chłopczyka drewnianą skrzyneczkę z garścią złota i leczniczymi ziołami. A Kajka pokazała, jak niewiasty spod Łyśćca piastują swoje maluchy pod zapaskami i z dumą wręczyła piękną kolorową pelerynkę.

- Z moich wypieszczonych jagniątek, sama farbowałam i tkałam- pochwaliła się.

- Przepiękna, i jaka cieplutka, zachwycili się Rodzice, a Chłopczyk wyciągał łapkę do kolorowych pasków.

-Dziękujemy. Ale nie mamy się czym odwdzięczyć.

- My wiedźmy, biedne nie jesteśmy. Ludzie dziękują nam za leczenie wszelkim dobrem, więc się nie martwcie. – roześmiała się za obie Kaja.

Minęły lata. Kaja pilnowała z innymi świętego ognia na górze. Dalej słuchała gwiazd, wichrów w jodłach, deszczu, kamieni, zwierząt. Była teraz Najdostojniejszą Wiedźmą na Łyśćcu.

- „ Miłko, to już Czas Właściwy? – zapytała kiedyś staruszki.

-Tak. Wiemy to obie.

Poszła więc Kaja jeszcze raz w daleką drogę na południowy wschód. Mimo świątecznych tłumów w Jerozolimie, już pierwszego dnia odnalazła Marię. Nawet im się dziwne nie wydawało, że się rozpoznały.

- Na twojej zapasce Jezus uczył się nazw kolorów- z czułością opowiadała Matka.


A w tragiczny wieczór, w Getsemani, Kaja okryła Jej drżące plecy swoją czarna zapaską. Patrzyła, jak na Golgocie czerwień Krwi przesuwa się w dół. Wełna baranków spod Łysogór przechwytywała każdą kropelkę, jak relikwiarz . Spod Grobu, Kaja poszła za Marią i Janem. Serce pękało jej współczującym bólem. Mimo swojej mądrości niewiele rozumiała z tego co widziała i przeżyła.

-Jestem tutaj z krzepiącymi ziołami. Jeśli trzeba będzie wzywajcie. Pomogę w każdej godzinie. -ostatkiem sił zapewniła udręczonego do niemożliwości ucznia. „Takie straszne cierpienie, a to prawie jeszcze dziecko”, myślała z tkliwością i podziwem. " NIEZŁOMNY".

...

W niedzielę stało się to, co się stać musiało. Radość eksplodowała. Była z innymi kobietami przy spotkaniu przy pustym grobie.

- Kajko, wreszcie będę mógł ci podziękować za moją ulubioną, kolorową zapaskę- roześmiał się serdecznie Zmartwychwstały. Kajki nawet nie zdziwiło, że Jezus ją rozpoznał. Nieraz z Nim rozmawiała wśród gwiazd, wiatru, deszczu śniegu. Przecież to dla Niego pilnowały świętego ognia na Łyśćcu.

Przed drogą Maria przyniosła Wiedźmie zapaskę. Teraz krwiście czerwoną.

- Będzie chroniła wasz lud. Waszych synów i wnuków będą się bali najokrutniejsi i najwięksi władcy. I mimo olbrzymiego cierpienia, które przez wieki będzie wam towarzyszyło, zostaniecie Niezłomni i Niezwyciężeni. Niech wasze kobiety pamiętają, że po każdym Wielkim Piątku przychodzi Wielkanoc, niech się nie boją- powiedziała s teraz już radosna Matka.

I tak się stało…


Milczenie przerwała prababcia, wchodząca do pokoju w pięknej świętokrzyskiej zapasce.

- A dosyć tego kochane huncwoty. Kolację jeść i spać.

- Babuniu, babuniu, a możemy się dzisiaj w partyzantów zabawić i spać w ziemiance?

- Jak mamusie i

tatusiowie pozwolą, to możecie. A który dziś będzie Ponurym?

- Franio- zadecydowała Kasia, dumna że ciocia piękną, mądrą wiedźmę nazwała jej imieniem…

Po godzinie wujek z tatą, cicho otworzyli drzwi. Światłem latarek omietli „ ziemiankę” zbudowaną misternie z koców od stołem.

- „ Wo sind się? Wo sind Partizanen?

- Chodźmy Jasiu, bo nam się brzdące od wstrzymywanych oddechów poduszą- szepnął Staś, parskając cichutko śmiechem.

99 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page